31 stycznia 2013

Lustra



Jestem po drugiej stronie lustra
Oderwana od ciała -
Nigdy mnie nie było
Może tylko blask, który przemknął
Po twarzach znajomych i obcych
Ludzi. Albo szelest zasłyszany w fali
Dźwięków - jak przelotny wiatr, co
W szumie dnia otarł się o firanki
Byłam i będę bezkształtnym szkicem,
Nakreślonym przez miliony rąk
Uśmiecham się do kota; cudowne
Stworzenie - odarte do nagości
Z podłego człowieczeństwa
Bez względu na ucieczki i powroty
Przybiega, słysząc moje ciche kroki
Zawsze szczerym miauknięciem
Wita mnie. Zachłannie garnie się do nóg
I wiem – nie rozpoznając odbicia, zna resztkę
Mojego prawdziwego ciepła
Uwięzieni w lustrach, ludzie zabijają
Ludzi za życia.