Powstałam z żebra
W doskonałym Raju
Krainie wiecznej szczęśliwości
Znudzony Adam potrzebował
Towarzystwa innego niż Boże
Łaskawy Bóg wysłuchał
Egoistycznych modlitw i
Narodziłam się – niepodobna
Ani do Boga ani do Adama
Z kaleką Duszą
Dumny Stwórca podarował
Piękne dzieło mężczyźnie
Moje zdanie się nie liczyło
Jakbym była nowym drzewem
Posadzonym w Raju
Adam dostrzegł różnice
W obnażonym ciele
Poinstruowany instynktem ścisnął
Krągłe piersi i bezwstydnie
Wsunął dłoń między uda
W krainie szczęścia płakałam
„Bądź posłuszna mężczyźnie”
- nakazał miłościwy Bóg
Tak łzy stały się domeną
Przewrażliwionej płci
Aż do Raju wtargnął Wąż
Obiecywał mi wyzwolenie
Za skosztowanie jabłka
I podanie owocu Adamowi
- uległam pokusie
Rozgniewany Bóg wypędził
Z Raju ukochanego Adama
I mnie – przyczynę grzechu
Potępioną upadłą na wieki
Złaknioną wolności kobietę